Znów udało się uratować bielika
Życiu poranionego bielika, znalezionego w Wielki Piątek przez leśników z Nadleśnictwa Browsk, nie grozi już niebezpieczeństwo. Ptak został zoperowany w azylu prowadzonym przez Adama Wajraka.
Orłan miał kilka świeżych ran i jedną, największą, prawdopodobnie starą. Był w słabej kondycji, wyglądał, jakby nie jadł od kilku dni.
Nadleśnictwo nie może przetrzymywać zwierząt chronionych. Nie ma też możliwości udzielenia pomocy weterynaryjnej. Dlatego też o zajęcie się ptakiem leśnicy poprosili Adama Wajraka. Bielik trafił do domu dziennikarza w Teremiskach.
Zdaniem Wajraka, ptak został ranny podczas walki z innym bielikiem. „Rany w okolicach karku i barków wyglądają paskudnie. W trzech miejscach skóra rozerwana, niektóre mięśnie chyba też. Ptak nie ma zbyt chwytnych łap” – relacjonował dziennikarz w „Gazecie Wyborczej”. Stan ptaka był na tyle poważny, że natychmiast musiał zając się nim lekarz weterynarii. Do Teremisek pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska przywieźli więc z Białegostoku Dariusza Poznańskiego, znawcę ptaków drapieżnych.
Lekarz zdecydował na zszycie ran na miejscu. Po operacji zabrał ptaka ze sobą. Po dwóch dniach karmienia sondą bielik zaczął jeść mięso. Wciąż jednak nie wiadomo czy będzie w stanie latać.
Miesiąc wcześniej sukcesem zakończyło się leczenie innego bielika znalezionego w Nadleśnictwie Kolbudy. Po ponad dwóch tygodniach rehabilitacji w azylu dla ptaków drapieżnych przy OHZ w Sobieńczycach ptak został wypuszczony na wolność.